Polityka plików cookies
O NAS
ZAKRES USŁUG
PERSONEL
AKTUALNOŚCI
ADOPCJE
POMOGLIŚMY
PORADY BEHAWIORYSTY
PORADY LEKARSKIE
GALERIA
LINKI
KONTAKT
SMUTNE LOSY REXA
 

Mam na imię Rex. Opowiem wam swoją historię...


Jako malutki szczeniak żyłem w schronisku. Nie pamiętam kiedy tam trafiłem, byłem zbyt mały żeby pamiętać kiedy i dlaczego to się stało. Pamiętam natomiast kraty, były wszędzie i mnóstwo psów, musiałem rywalizować z nimi o każdy kęs pokarmu. Byłem bardzo mały i w ogóle nie podobało mi się w schronisku.

Mama zawsze powtarzała mi, żebym ufał człowiekowi, „ludzie się tobą zaopiekują” - powtarzała. Bardzo ucieszyłem się więc gdy pewnego dnia pojawiła się rodzina, która zabrała mnie do domu. Było cudownie, podobało mi się to nowe życie: ciepły kąt, pełna miska, codzienne pieszczoty. Nie potrzebowałem do szczęścia nic więcej. Ale rosłem... i rosłem... aż z pięknej rudej kuleczki zmieniłem się w 20 kilogramowego psa. I wtedy zaczął się mój koszmar.

...Tego dnia jak zwykle przyszedł mój pan, miał w ręce smycz, cieszyłem się myśląc, że pójdę na spacer, który tak przecież uwielbiam. Ale tego dnia było inaczej. Pan zawiózł mnie w dziwne miejsce, wprowadził mnie do małego ciemnego pomieszczenia i zamknął drzwi. Wołałem go, nie wierzyłem, że mógł to zrobić specjalnie, byłem pewien, że to pomyłka, szczekałem, żeby mnie wypuścił. Przecież mój pan nigdy o mnie nie zapominał”. Robiło się ciemno, byłem zmęczony, głodny. Marzyłem aby położyć się na swoim ulubionym legowisku i zasnąć, chciałem by było jak dawniej...

...Pan wrócił dwa dni później, ale nie zabrał mnie do domu. Pozwolił mi trochę pobiegać i znowu zamknął w komórce. Nic nie rozumiałem, zawsze starałem się być grzeczny. Przecież mama powtarzała, że człowiekowi można ufać, co się więc stało? Znudziłem mu się?... Może urosłem zbyt duży?... Dlaczego już mnie nie chce? Zamknięty w komórce miałem mnóstwo czasu na rozmyślanie. Gdyby można było cofnąć czas...

...Jestem głodny, a pan nie przychodzi, nie jadłem już dwa dni, komórka jest mała, nie mogę biegać, zdrętwiały mi łapki, chciało mi się pić... Ktoś usłyszał moje nawoływanie. Przez dziurę między deskami wpadła pyszna pachnąca parówka, zjadłem pomału, delektowałem się jej smakiem wspominając dawne lepsze czasy... Od tej pory prawie codziennie przez dziurę między deskami ktoś wrzucał mi jedzenie, chociaż nigdy nie najadałem się do syta.

… Pan przychodził do mnie rzadko, a ja za każdym razem miałem nadzieję, że razem wrócimy do domu, nie gniewałem się na niego, chciałem tylko żeby było jak dawniej...

… Tego dnia było jak zwykle, Pan zapiął mnie na smycz i wyprowadził z komórki, cieszyłem się, że mogę rozprostować kości... nie wiedziałem jeszcze, że właśnie dziś moje życie miało się zmienić...

Pan rozmawiał chwilę z jakimiś osobami, potem podał im moją smycz i odszedł, nawet się ze mną nie pożegnał, a przecież zawsze byłem mu wierny... Zostałem wsadzony do samochodu, ruszyliśmy. Bardzo się bałem, jednak ciągle zastanawiałem się dlaczego Pan mnie oddał, mój strach był tak silny, że zabrudziłem samochód.

...W ten sposób trafiłem do przychodni dla zwierząt. Nigdy jeszcze nie czułem tylu zapachów. To było dziwne, wszędzie było mnóstwo ludzi i zwierząt, których nie znałem. Ponieważ długo mieszkałem w komórce zapomniałem jak sygnalizować potrzeby fizjologiczne, ale po dwóch dniach na nowo załapałem o co chodzi. Moi nowi opiekunowie byli dla mnie dobrzy, było mi ciepło, miałem stały dostęp do wody, swoje miejsce do spania... postanowiłem, że spróbuję im zaufać chociaż wszystko było dla mnie nowe...

...Po dwóch dniach dostałem zastrzyk, nie był bolesny, gdy się obudziłem miałem na głowie coś dziwnego, ludzie mówili na to kołnierz, że zostałem wykastrowany i muszę w tym chodzić. Nie rozumiałem o co tyle zachodu, ale zaufałem...

...Bardzo szybko i chętnie uczyłem się nowych zasad. Zamieszkałem z dwoma psami i kotami ale to tylko dom tymczasowy i nie mogę zostać tam długo. Codziennie chodzę na długie spacery nad jezioro i staram się być szczęśliwy. Choć pewnie jeszcze długo będę się zastanawiać, dlaczego mój pan wywiózł mnie z domu? Czy zrobiłem coś złego? Często wracam myślami do czasów szczenięcych...

...Teraz jest mi dobrze ale, marzę żeby znaleźć tę jedną osobę, tego jednego człowieka, który zaopiekuje się mną w odpowiedzialny sposób, tak jak mówiła mama gdy byłem jeszcze szczenięciem. Przecież potrzebuję do szczęścia tak nie wiele. Chcę aby, ktoś wreszcie pokochał mnie naprawdę, a ja co dnia będę okazywał swoją wdzięczność za opiekę, wiernością i oddaniem.

-= powrót =-

Przychodnia weterynaryjna LUPUS, 41-200 Sosnowiec, ul. Ostrogorska 33a, tel. 32 292-49-18, 32 292-49-58